fot
Jo już dlo żartu mówię moim kamratom z Warszawy, że Śląsk to inkszy kraj. I żech to mioł pora razy potwierdzone – jak pojechalimy z babcią do Ustki i kelnerka spytała: „Co podać?”, a babcia jej godo: „Poprosza ajerkuchy i kompot”. Kelnerka patrzy, jakby właśnie zamówiła teleport do Bytomia.
Bo Ślązacy nie mówią. Ślązacy godają. I to tak, że jak się rozgodają na dobre, to nawet Google Translate łapie zadyszkę. To nie ino dialekt – to styl życia. Powiedz Ślązokowi, że jego godka jest „gwarą”, a patrz, jak cię zgasi wzrokiem, co topi wodospady.
No i jeszcze te nasze słynne rolady z kluskami i modrom kapustom. Kiedyś próbowałem opisać to danie mojemu koledze z Gdańska. Mówię: „Mięso, zawijane, w środku ogórek, boczek, cebulka, do tego kluski śląskie – te z dziurką – i modra kapusta”. On pyta: „A to się je w święta?” Ja na to: „To się je zawsze, jak życie ma sens”.
Ustrój polityczny?
Prosty – u nos by rządziła koalicja babć z familoka, z przewagą tych, co robią najlepsze kołocze. Parlament miałby siedzibę w Domu Kultury w Zabrzu, a prezydentem byłby Karlik z Nikisza, w hełmie i z kuflem żuru zamiast berła. Przemówienia narodowe zaczynałyby się od „No to posłuchajcie, ludkowie...”.
Granica?
No niby po co, ale jakby była, to zamiast paszportu wystarczyłby karnet na Fest Festival albo certyfikat ze szkoły, że bajtel potrafi sam zrobić kluski z dziurką. Straż graniczno by cię tylko spytała: „Na co ci sie godka przyda?”, i jak powiesz „na życie”, to cie wpuszczom bez szemrania.
Polityka zagraniczna?
Proszę bardzo. Ślązoki zamiast wysyłać noty dyplomatyczne, wysyłaliby sznity z tustym i gorolom z Zachodu od razu by się humor poprawioł. Konflikty międzynarodowe rozwiązywalibyśmy turniejem skata i festynem z bigosem. Bez sankcji, bez NATO. Z kapelom.
No i jeszcze nasz język narodowy. Ślonsko godka. Uczono by ją w szkołach od pierwszej klasy, a matura z niej byłaby obowiązkowo ustna – przy stole, z ciotką z Rudy i dziadkiem z Rybnika, pod groźbą dostania tynfa w ucho za każde „nie wiem”.
Hymn Śląska?
Prosty: remix „Poszła Karolinka do Gogolina” w wersji elektro z chórem górników i basem Michała Wiśniewskiego. Refren śpiewany na stojąco, z ręką na sercu, drugim ręką trzymając kluska.
I pamiętajcie – Ślązok, jak chce, to umie być poważny. Ale lepiej mu idzie śmiać się z samego siebie i godać o życiu jak o szkubaniu pierza: spokojnie, z humorem i najlepiej przy pierzynie. Albo pod nią.
Bo Śląsk to nie region. To stan umysłu. Ze smakym żuru, dźwiękiym godki i zapachym węgla.
Śląsk, Ślązacy, godka, gwara, kuchnia śląska, rolady, kluski, modra kapusta, festyn, kultura Śląska, polityka, Dom Kultury, Zabrze, Karlik, Nikisz, granice, Fest Festival, język śląski, matura, hymn Śląska, humor, tradycje, tożsamość, Śląsk jako stan umysłu, anegdoty śląskie
Copyright: © 2025 regionslask.pl